środa, 7 października 2009

Nowotwór - historia choroby [fot.]

Dzisiaj zamierzam opisać historię choroby chomika Grubaska.

Pewnego razu, po tym, jak zauważyłam, że moje maluchy zaczynają wypełzać ze swoich kryjówek, zaczęłam wypuszczać je po kolei na wybieg. Wtedy nie miałam jeszcze Tobiego, więc po włożeniu Maluszka do klatki, zajęłam się Grubaskiem.

Wyciągnęłam go z klatki i pod palcami poczułam zgrubienie, które ani nie było jego łapką, ani policzkiem wypchanym karmą. Z zewnątrz nic nie było widać, ale po rozsunięciu futerka zauważyłam bordowy guz na prawym boku chomika, pomiędzy jego górną i dolną łapką. Okazało się, że guz był już dość spory.

Moje zdziwienie było tak duże, ponieważ codziennie wyjmowałam zwierzaka z klatki i niczego wcześniej nie udało mi się wyczuć. A tu nagle guz, i to tak duży. Na początku miał centymetr. Można było wyczuć, że rósł na skórze, ponieważ gulkę dało się spokojnie chwycić w palce.

Zdjęcie z początku sierpnia 2009 roku:
Image Hosted by ImageShack.us


Jako że była sobota, to do weterynarza nie miałam możliwości się wybrać. Poza tym zastanawiałam się, czy jest to konieczne. Naczytałam się na różnych stronach, że może być to albo ropień, albo nowotwór.

Ropień można zdiagnozować po tym, że chomik jest osowiały, obolały, nie jest aż tak aktywny jak wcześniej i wzbrania się przeciwko braniu na ręce. To całkiem przeczytło temu, jak zachowywał się Grubasek: był wesoły, biegał normalnie w kołowrotku, rzucał się łapczywie na karmę. Zatem może jednak to nowotwór?

Minęły 2 dni, nie wytrzymałam, spakowałam malucha w transporterek i pojechałam z nim do weterynarza, specjalnego, dla małych zwierząt. Posadziłam Grubaska na wielkim, w stosunku do niego, metalowym stole,  wet dokładnie go obejrzał i powiedział, że to na pewno nie jest ropień. To jakiś guz, być może nowotwór. Powiedział, że "chomiki i myszki bardzo lubią nowotwory" i często na nie zapadają.

Wet na szczęście nie brał Grubaska na ręce, co jeszcze bardziej by go zestresowało. Dotknął tylko guza i stwierdził, że nadaję się on jedynie do wycięcia. Sama operacja może być bardzo ryzykowna, ponieważ chomik to jednak malutkie stworzonko, a dawka znieczulenia, ze względu na jego szybki puls, musiałaby być równa dawce aplikowanej kotu. Więc bardzo duża. Powiedział też, że chomik to bardzo płochliwe zwierzątko. Możliwe, że stres, którego by doznał, byłby tak duży, że bardzo skróciłby jego życie albo uniemożliwił całkowite wyzdrowienie. Poza tym, jeśli to nowotwór, i nastąpiły już przerzuty, to zabieg raczej by nie pomógł i trzeba by było go powtórzyć.

Poradził mi, że skoro chomik zachowuje się tak, jak zawsze, to nie warto go stresować. Niech żyje sobie szczęśliwym życiem. Dopiero w momencie, gdy guz zacznie widocznie przeszkadzać chomikowi w codziennym funkcjonowaniu, lub maluch zacznie był osowiały, to wtedy muszę zainterweniować i zanieść go do uśpienia. To wydało mi się sensowne.

Poza tym porozmawiałam jeszcze z facetem na inne tematy, jak kołowrotek (więcej: link), złamania kończyn, oraz opowiedział, że spotkał się z przypadkiem, kiedy gryzoniowi wypadła torebka policzkowa o.O Powiedział, że go zoperował, wyciął mu tę torebkę, i chomik spokojnie żyje z jedną. Wydało mi się, że to dobrze o gościu świadczy, bo kto inny, kto nie zna się na gryzoniach, mógłby chomika od razu uśpić.

Kolejnym plusem dla weta było to, że nie szprycował mojego maluszka niepotrzebnymi zastrzykami. Gdy moja kumpela była u innego weterynarza ze szczurem, ten powiedział, że nie wie co mu jest, ale "na wszelki wypadek" dał mu zastrzyk, chyba witaminowy. Za 15 zł :/ Po trzech dniach szczur konał, więc zaniosła go do uśpienia. Jaki był sens zastrzyku? - nie wiadomo. Dlatego cieszę się, że mój chomik tego uniknął, a wet nie dał mu zastrzyku, by chociaż zarobić.

Zdjęcie z 19 września 2009 roku:
Image Hosted by ImageShack.us


Od zauważenia guza minęły już dwa miesiące. Niestety sporo urósł, ma 2 centymetry (zależy jak się chwyci) i chomik wygląda, jakby nosił przy boku torebkę ;) Na dodatek zaczął jakby pęcznieć, co widać na zdjęciu poniżej. Grubasek jest tak samo aktywny, ma taki sam apetyt, biega w kołowrotku, pije. Niestety stał się trochę nadpobudliwy i wszystko podgryza, czego do tej pory nie robił. Podgryza moje ubranie, poduszki, kanapę, i wszystko co na niej leży, gdy wypuszczam chomika, żeby sobie pobiegał. Więc o co chodzi? Zaczyna mnie niepokoić jednak to, że już trzy razy słyszałam w ostatni weekend, jak Grubasek popiskuje w domku... Nie wiem, czy dlatego, że coś mu się śniło, czy może za bardzo nacisnął guz podczas czyszczenia się?

Zdjęcie sprzed kilku dni:
Image Hosted by ImageShack.us


W czasie kolejnych dni będę o wiele czujniejsza i jeszcze uważniej zacznę go obserwować, czy przypadkiem już się nie męczy. Pisząc ten tekst patrzę, jak Grubasek szaleje w swojej klatce - chomikuje nowonasypane jedzonko, przeciska się pod kołowrotkiem i kręci nim od zewnątrz, kopie w trocinkach i wspina się na pręty. Nie wiem, co o tym myśleć. Może to trochę samolubne, ale wolę, żeby zdechł we śnie, niźli miałabym go zanieść do uśpienia.

Co wy o tym myślicie?

24 komentarze:

  1. Wiem co to znaczy... Miałam w życiu 4 chomiki z czego dwa zdechły właśnie na nowotwór. Z jednym było tak, że chomiczek był bardzo żywy i nic nie zapowiadało tragedii a dosłownie 2 dni później był już zwykłym cieniem zwierzątka. Nie jadł, nei pił, nie spał i urosła mu taka wielka gulka przy torbie. Strasznie cierpiał. W końcu jak następnego dnia przyszłam ze szkoły zastałam go leżącego na boczku przy domku, wycieńczonego strasznie, języczek mu spuchł niesamowicie a oczka wyszły na wierzch. Widać było, że się dusił. Przyszedł mój taka, pojechaliśmy do weterynarza i uśpiliśmy biedaka. Boże jak ja płakałam...
    A z drugim było trochę inaczej, bo choroba nie była tak gwałtowna. Jak tylko zauwazyliśmy niepokojące zmiany, od razu zawieźliśmy go do weterynarza. Przeszedł jeden zabieg wycięcia guza. Lekarz zalecił, żeby podawać mu Vibovit Junior pipetką do pyszcza, to mu pomoże odzyskać siły i uzupełni niedobór witamin w organiźmie. Niestety jak już wszystko wskazywało na to, że zwierzątko wyzdrowiało, to nastąpił nawrót. Drugi zabieg był już dla niego masakryczny. Żył jeszcze kilka dni, po czym stwierdziliśmy, że nie ma co żeby się męczył i też go uśpiliśmy. Weterynarz zrobił wtedy gest, który zapamiętam do końca życia. Mój tata wręczył mu kasę za uśpienie, on wziął ją do ręki, po czym oddał i powiedział, że mamy za te pieniądze kupić nowego pupila. Jednak są jeszcze na tym świecie uczciwi ludzie...
    A tak wgle to pisze Etuś z deva :D pozdrawiam serdecznie miłośniczkę chomiczków ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Etusia, współczuję. Nic dziwnego, że się do chomików przywiązujesz, skoro ten jeden przeszedł aż tyle. Może to trochę nieczułe z mojej strony, ale przynajmniej Twój miał jakieś objawy oprócz samego guza. A co ja mam zrobić, skoro mój Tłuścioszek zachowuje się normalnie, a jednocześnie pod łapką ma takiego balona ;) Pamiętasz może, czy któryś z Twoich chomów mających nowotwór, miał podwyższoną temperaturę? Bo mam wrażenie, że Grubasek jakiś taki cieplejszy jest. A i guz nabrał bardziej czerwonego koloru... Coraz częściej zastanawiam się nad uśpieniem go, ale kurcze wciąż jest taki żywotny, że mi żal...
    Ale przynajmniej będę wiedziała, żeby faszerować inne moje chomiki Vibovitem, gdy coś będzie z nimi nie tak. Jakiś konkretny smak? ;)
    A co do weterynarza, to trafiłaś na równego gościa. Pozazdrościć, naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm... co do temperatury to nie pamiętam. Jakoś chyba nigdy nie zwróciłam uwagi na to.
    Jeśli Grubasek zachowuje się normalnie, to daj mu żyć tyle ile będzie chciał. Widocznie nie spieszy mu się na tamten świat. Dopiero gdy zauważysz niepokojące objawy, to wtedy podejmij jakieś kroki. Bo tak to nie ma co skracać mu życia, skoro on wcale na to nie ma ochoty :)
    A co do Vibovitu, to już nie pamiętam jaki to był smak. Chyba wszysko jedno :) Byle był to Junior :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam Twój ból. Moja mysz miała guza. Poszłam z nią do weterynarza, ale ten nie miał zupełnie doświadczenia w leczeniu tak małych zwierząt. Przepisał lek do smarowania i kazał przyjść na uspienie, gdy guz bedzie większy od myszy O__O. Zdziwiło mnie to, bo na pewno, mysz zaczęła by się męczyć zanim guz osiągnął by takie rozmiary, tym bardziej, że był w takim dość złym miejscu, bo pod przednią łapką.
    Ale co miałam zrobić? Smarowałam maścią guz, tak jak radziła wetka, co było niezwykle trudne. Żałuję, że nie znalazłam lepszego weterynarza :(
    Myszka umarła po 2-3 tygodniach. Jeszcze dzień wcześniej brykała sobie po łóżku.

    milunia ( misia-gucio )

    OdpowiedzUsuń
  5. mój chomik Max terz ma gózy na głowie i na kręgosłupie ale niezaniose go do weterynarza bo mi go zabije już wole żeby umarłprzymnie niż z winy weterynaża.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo szkoda mi twojego chomiczka poniewaz wiem co to znaczy.Moj brat wczoraj zauwarzyl tkie samo cos jak ma twoj chomik a weteryniarz powiedzial ze to z pewnoscia guz lecz mozna go leczyc zastrzykami.chomik dzis dostał 2 zastrzyki i tak przez kolejne trzy dni .gdy ulegnie zmniejszeniu chomik przerzyje lecz bedzie bardziej lagodny i leniwy.zycze aby chomik wyzdrowial

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I co przeżył? Bo ja się boje o mojego. :C

      Usuń
    2. I co udało się po leczeniu? Bo mój chomiczek też to ma i się o niego boję, praktycznie ciągle płacze. :C

      Usuń
  7. Do anonimowego z 4 maja 2010 19:16
    Szczerze mówiąc, to pierwsze słyszę, żeby guz dało się wyleczyć zastrzykami, naprawdę. Guz powstaje z przerostu tkanki nowotworowej, więc żadne zastrzyki raczej go nie wyleczą (jeśli będzie inaczej, to daj znać). Co innego ropień. Guzy nowotworowe, z tego co wiem, można tylko wyciąć, o ile są małe i raczej nie nastąpiły przerzuty na inne narządy.
    Wyjaśnił Wam co dają takie zastrzyki? Z tego co wiem, to jest kilka rodzajów zastrzyków, które daje się chomikom: witaminowe, antybiotykowe, przeciwbólowe.
    Witaminowe zwykle mają polepszyć kondycję chomika. Antybiotyki działają na różne infekcje, choroby układu immunologicznego, a przeciwbólowe to wiadomo na co. Więc nie wiem co mogłyby dawać zastrzyki które dostaje Wasz chomik. Płacicie za nie?
    Czy weterynarz ma zrobioną specjalizację z małych zwierząt/gryzoni? Bo jeśli nie, to może Was robić w konia. Spytaj co konkretnie wstrzykuje chomikowi.
    Pamiętaj, że zastrzyki bardzo stresują chomika, sprawiają mu ból. Jeśli chomik jest stary, to może nawet zdechnąć ze strachu, więc uważajcie.
    Poczytaj sobie wiadomości na e-chomik.eu na temat chorób u chomika. Tu bezpośredni link http://www.e-chomik.eu/index.php?id=33
    Sprawdźcie dokładnie co na pewno dolega chomikowi i przedsięwzięte leczenie jest odpowiednie!
    Pozdrawiam i życzę zdrowia chomiczkowi ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Mój chomik ma takiego samego guzka jak chomik autorki bloga i takze jest niezwykla żywotny...
    Czy Twój chomik Grubasek wyzdowiał(nie wiem co znim bylo dalej, bo ostatni komentarz jest z maja, a ja pisze w grudniu). Prosze o pomoc ...
    Byłam u weterynarza i powiedział, że musimy poczekać czy guzek będzie rusł. Jak nie to może byc poprostu tłuszczak...modle się o to.
    Co mam robic??? Pomóżcie...

    OdpowiedzUsuń
  9. Do anonimowej z 17 grudnia 2010 17:47

    Jeśli Twój chomiczek również jest żywotny mimo posiadanego guza, to raczej jest to nowotwór (gdyby chomik był obolały, apatyczny, to byłby to ropień, który po jakimś czasie najprawdopodobniej by pękł). Tłuszczak to również nowotwór, ale nie złośliwy. Nie wywołuje innych zmian chorobowych. A różnica pomiędzy nowotworem złośliwym a łagodnym jest taka, że złośliwy rośnie bardzo szybko. Kiedy wykryłaś ten guz u swojego chomika? Mi weterynarz poradził, żebym guz co ok 3 dni mierzyła linijką. Jeśli będzie rósł, nawet o kilka milimetrów, to niestety jest to nowotwór złośliwy. A w jakim miejscu u chomika on się zrobił? Znam przypadek chomika, któremu guz zrobił się w okolicy worka policzkowego. Wszyscy się bali, że niedużo czasu pozostało maluchowi ze względu na umiejscowienie guza. Mimo że guz systematycznie rósł, to któregoś dnia - o dziwo - nagle znikł. Więc nie wiadomo co to tak naprawdę było.
    Czy Twój chomik jest stary? To samiczka czy samiec? Samiczki częściej zapadają na nowotwory. Zwłaszcza jeśli chomik nie jest już w kwiecie wieku i ma ok 1,5 roku.
    Uważaj na swojego weterynarza. Jeśli to nie specjalista od małych zwierząt, to może nie wyleczyć Twojego chomika. Operacja to ogromnie stresująca "przygoda" dla gryzonia, której może nawet nie przeżyć. A nawet jeśli wet. zoperuje chomika, to guz mógł już przerzucić się na inne organy i operacja była bezcelowa.
    Mojego Grubaska (oraz Maluszka) uśpiłam po kilku miesiącach walki z chorobą. Guz był już zbyt duży. Polecam zerknąć na linki po lewej stronie bloga w kategorii "Moje chomiki". Tam będzie więcej.
    Pozdrawiam i życzę zdrowia chomikowi :)

    OdpowiedzUsuń
  10. moj chomiczek tofis ma ropniaka w worku policzkowy...
    wiem jaki to ból jak patrzysz na chomisia ktory bryka,z takim czymś :(

    OdpowiedzUsuń
  11. na większość guzów u chomików działa maść Ichtiolowa wmasowywana codziennie przez kilka minut przez parę tygodni. Wystarczy smarować tego guza od zewnątrz przez chwilę i trochę pilnować chomika - np mieć go chwilę na rękach, żeby nie zlizał tej maści (jest nieszkodliwa). Wiem to z własnego doświadczenia - bez rad weterynarza po zastosowaniu przez miesiąc codziennie po kilka razy tej maści mój chomik całkowicie wyzdrowiał. A na początku jego guz tez był duży i się powiększał i to jeszcze na torbie, więc miał kłopoty z jedzeniem
    Na prawdę polecam tą maść, wiem że jest mało znana, ale działa ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twój komentarz :) Jednak - sądząc po zastosowaniu - maść ichtiolowa przeciwdziała owrzodzeniu i zapaleniach ropnych. Zapewne podziałałaby na ropnie, ale czy faktycznie zadziałałaby na nowotwór? Może w policzku chomika utworzył się właśnie ropień, który powstał z wbitego w skórę ostrego fragmentu jedzenia?
      W każdym razie komentarz godny wypróbowania :)
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. hmm szczerze mowiąc nie wiem co to było, ale chomik strasznie się męczył a tu wystarczyła najzwyklejsza tania maść ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  12. Mam ten sam problem. Guz niespodziewania znalazłam 2 dni temu. Jest bardzo duży, w okolicach worka policzkowego.
    Piszę rok po ostatnim komentarzu. Jak potoczyły się losy Twojego chomika Avarill ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam :)
      Losy mojego chomika potoczyły się dość tragicznie, bo po kilku miesiącach guz bardzo urósł, i - niestety - po kilku miesiącach musiałam chomika uśpić...
      Radzę Ci upewnić się, czy przypadkiem guz, który wyczułaś nie jest wkłutym pokarmem. Często wkłuty pokarm może prowadzić do stanów zapalnych i opuchlizny.
      Pozdrawiam i życzę zdrowia Twojemu maluchowi :)

      Usuń
  13. Witam mój chomik Pixel ma guza:( ma go już 4 miesiące takie podobny jak twój , lecz zauważyłAM COŚ dziwnego że : lata w kole jakby nigdy nic , dużo je pije itp. on jest moją pociechą. Lecz czasem piśnie przy układaniu się do snu, myciu:(.On mi wchodzi na rękę z klatki brdzo go kocham<3 na samą myśl o uśpieniu go płacze nawet całą noc przepłakałam owszem badałam go u weterenarzu lecz ten guz rośnie ma on na brzuszku , pani mówiła w cześniej że moge go zeperować lecz nie chcieliśmy ryzykować śmiercią naszej pociechy.Bardzo go kocham i jak czyłaś uśpienie Grubasa co czyłaś bo bym chciała być gotowa w każdej chwili na uśpienie:( boję się że umrze ale ja tego nie chce ja go kocham on mnie też nawet oczka mi puszcza <3 proszę cię odp. mi co czytałam twoję popłakałam się bo ten grubasek był taki słodki milutki aż do schrupania <3 szkoda go że tak skończył życie:(:(
    Czekam na odp.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam mój chomik Pixel ma guza:( ma go już 4 miesiące takie podobny jak twój , lecz zauważyłAM COŚ dziwnego że : lata w kole jakby nigdy nic , dużo je pije itp. on jest moją pociechą. Lecz czasem piśnie przy układaniu się do snu, myciu:(.On mi wchodzi na rękę z klatki brdzo go kocham<3 na samą myśl o uśpieniu go płacze nawet całą noc przepłakałam owszem badałam go u weterenarzu lecz ten guz rośnie ma on na brzuszku , pani mówiła w cześniej że moge go zeperować lecz nie chcieliśmy ryzykować śmiercią naszej pociechy.Bardzo go kocham i jak czyłaś uśpienie Grubasa co czyłaś bo bym chciała być gotowa w każdej chwili na uśpienie:( boję się że umrze ale ja tego nie chce ja go kocham on mnie też nawet oczka mi puszcza <3 proszę cię odp. mi co czytałam twoję popłakałam się bo ten grubasek był taki słodki milutki aż do schrupania <3 szkoda go że tak skończył życie:(:(
    Czekam na odp.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam mój chomik Pixel ma guza:( ma go już 4 miesiące takie podobny jak twój , lecz zauważyłAM COŚ dziwnego że : lata w kole jakby nigdy nic , dużo je pije itp. on jest moją pociechą. Lecz czasem piśnie przy układaniu się do snu, myciu:(.On mi wchodzi na rękę z klatki brdzo go kocham<3 na samą myśl o uśpieniu go płacze nawet całą noc przepłakałam owszem badałam go u weterenarzu lecz ten guz rośnie ma on na brzuszku , pani mówiła w cześniej że moge go zeperować lecz nie chcieliśmy ryzykować śmiercią naszej pociechy.Bardzo go kocham i jak czyłaś uśpienie Grubasa co czyłaś bo bym chciała być gotowa w każdej chwili na uśpienie:( boję się że umrze ale ja tego nie chce ja go kocham on mnie też nawet oczka mi puszcza <3 proszę cię odp. mi co czytałam twoję popłakałam się bo ten grubasek był taki słodki milutki aż do schrupania <3 szkoda go że tak skończył życie:(:(
    Czekam na odp.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam mój chomik Pixel ma guza:( ma go już 4 miesiące takie podobny jak twój , lecz zauważyłAM COŚ dziwnego że : lata w kole jakby nigdy nic , dużo je pije itp. on jest moją pociechą. Lecz czasem piśnie przy układaniu się do snu, myciu:(.On mi wchodzi na rękę z klatki brdzo go kocham<3 na samą myśl o uśpieniu go płacze nawet całą noc przepłakałam owszem badałam go u weterenarzu lecz ten guz rośnie ma on na brzuszku , pani mówiła w cześniej że moge go zeperować lecz nie chcieliśmy ryzykować śmiercią naszej pociechy.Bardzo go kocham i jak czyłaś uśpienie Grubasa co czyłaś bo bym chciała być gotowa w każdej chwili na uśpienie:( boję się że umrze ale ja tego nie chce ja go kocham on mnie też nawet oczka mi puszcza <3 proszę cię odp. mi co czytałam twoję popłakałam się bo ten grubasek był taki słodki milutki aż do schrupania <3 szkoda go że tak skończył życie:(:(
    Czekam na odp.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Z tego co napisałaś pod koniec muszę Ci powiedzieć jedno. Jak wysoka jest Twoja klatka? Mój chomiczek wspinał się po prętach, aż pewnego dnia spadł i zdechł ;( Musisz uważać z innymi chomikami. Pozdrawiam. <3

    OdpowiedzUsuń
  18. ja dziś zaważyłam że chomik ma na buźce takiego guza , myślałam ze to przejdzie i po kilku godzinach jak byłam do niego zajrzeć ,zrobiło się to większe , kilka minut temu znowu zajrzałam i ma już 3 takie guzy ;(

    OdpowiedzUsuń
  19. masz racje ja musiałam uspac moja missiulke bo miała raka na nosku niemogła oddychac i uspałam ja ale bul nie do opisania

    OdpowiedzUsuń