czwartek, 2 lutego 2012

Pożegnanie Bobusia

W zeszły tydzień, 28 stycznia, byłam zmuszona uśpić Bobusia, mojego czwartego chomiczka dżungarskiego. Powodem był - mogłabym powiedzieć, że "jak zwykle" - rosnący guz na narządach rodnych. Guz nie był tak dużych rozmiarów, jak te, które wyrosły poprzednim chomikom, ale maluch był nadzwyczaj osłabiony, wątły i niemrawy. Do tego przyplątała mu się infekcja oczka, która szybko objęła oba oczodoły.
Dopiero będąc u weterynarza (do którego poszłam z zamysłem leczenia Bobusia z infekcji oka) doszłam do wniosku, że nie ma co przedłużać na siłę życia mojego maleństwa - tym bardziej, że szybko opadło ono z sił. Zdążyłam się tylko szybko pożegnać z chomiczkiem i weterynarz zabrał go na zastrzyk.
Przynajmniej wiem, że już nie cierpi...
Na razie nie planuję wzięcia kolejnego chomika. Gacuś też już jest niemłody, dlatego z przygarnięciem kolejnego gryzonia wstrzymam się do momentu, gdy będę zmuszona pożegnać i jego. 

5 komentarzy:

  1. Hej :) Kocham twój blog! Pamiętam jeszcz w 2010 kiedy miałam dżungarka Chamtusia cały czas korzystałam z twojego bloga. Zapraszam cię na belovet-pet.blog.onet.pl Proszę wejdź i zostaw po sobie śladzik.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama się sobie dziwie, ale coś mnie tknęło by po 3 latach (?) zajrzeć sobie na Twojego bloga, który niegdyś czynnie odwiedzałam. Może nie uwierzysz, ale jestem autorką nieistniejącego już bloga Around-hamsters.blog.onet .pl (skasowałam go całkiem niedawno w sumie...). Fajnie, że ktoś jeszcze prowadzi wartościowego bloga o chomikach. Chyba wszystkie istniejące za mojej kadencji już dawno są skasowane (prócz tego). Mnie odeszła ochota na pisanie. Gdybym została to blog miałby 5 lat ;). Jednak moja przygoda z chomikami chyba już ostatecznie się skończyła. Zaczęło mi to dostarczać coraz mniej przyjemności. A szkoda, tęsknię za tym, gdy aktywnie zajmowałam się tym hobby. Plus zniechęcił mnie fakt, że coraz gorzej szło mi oswajanie zwierząt. Od paru dni mam myszkę i bardzo się staram, by ją przyzwyczaić do siebie i w zasadzie już widać, że będzie kochana.

    Rozpisałam się, mam nadzieję, że nie zanudziłam Cię i że pamiętasz w ogóle, że kiedyś tu wpadałam :).

    A co do notki - szkoda, że chomik nie miał tyle szczęścia i nie mógł dożyć swoich dni bez żadnych chorób... Ale tak to już niestety bywa... Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie :)

      Oczywiście, że Cię pamiętam. Zawsze chętnie i dość regularnie zaglądałam na Twojego bloga. Dlatego tak się zdziwiłam, że postanowiłaś go usunąć. Ja swojego zostawię "ku potomności" ;) Wydaje mi się, że wiele osób z takich blogów może zaczerpnąć sporo informacji, dlatego nie warto ich kasować.
      Tak się złożyło, że sama napisałam dziś notkę na blogu, niestety o smutnej tematyce. Mi również troszeczkę przeszła ochota na przyjmowanie nowych zwierząt, ale nie ma co się zastanawiać - warto dać nowemu (chociaż jednemu) zwierzaczkowi dobry dom :) Dlatego powodzenia życzę w oswajaniu myszki ^^
      Pozdrawiam serdecznie i do następnego, mam nadzieję :)

      Usuń
  3. Szkoda bardzo ci współczuję. Zapraszam: http://chomikisweet.blogspot.com/?m=1 zostaw po sobie ślad , każdy konek się liczy

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz tak weszłam na tego bloga i zauważyłam że większość twoich chomików nie zdechlo lecz trzeba było je uśpić bo wyrósł im guz... ale żal mi ich ja miałam chomika dżungarskie go co przeżył mi 3 lata. A następny szybciej zdechł bo miał mniejsza klatkę, bo ta po Polly, wzięła moja siostra dla swojego hamsterka...

    OdpowiedzUsuń